piątek, 24 lipca 2015

ptacy i ludzie

Ewa Sonnenberg
Szelest traw
Każdy dzień jest jak telegram z daleka którego treści nie umiesz odczytać
Każda noc jest jak list miłosny którego nie potrafisz otworzyć
Jaki kwiat nada ci imię ?
Jaka gwiazda przygotuje ci drogę ?
Czy umiesz odczuć każdą swoją łzę ?
Dopiero gdy świat cię odrzuci będziesz umiał go zauważyć
Dopiero gdy miłość cię porzuci będziesz chciał porzucić wszystko dla miłości
Wzajemność jest sprytnym graczem wygrywa to co jest obojętnością
Zakładasz się ze śmiercią że przetrwasz
Że
Co ujmuje się za nim jest wiedzą smutku
Jakieś nigdy które ostrzy światłem księżyca
Księżycowy kochanek przesypuje się w rękach jak księżycowy pył
W cieniu jego sylwetki otwierają się drzwi do wiersza
Wierszem jest kobieta wyczekująca pierwszego słowa
Spojrzenie które unosi gwiazdę nad wodami twarzy
Czekanie na słowo jak na zakończenie tej walki
Dzieli cię na dotykalną i niedotykalną stronę duszy
Zbyteczne sensy układają przedmioty w mowę bez ludzkiej twarzy
Nieludzka mowa burzy i niweczy by
Twoje ślady były przejrzyste
Szczere oddane temu do czego zmierzają:
Szłam do ciebie na kolanach by zrozumieć że jesteś w kimś innym *
[...]
http://ewasonnenberg.tumblr.com/
* śniłaś mi się LINK 
szłaś na kolanach z Warszawy do Katowic
żeby wesprzeć jakąś/iegoś kalekę
 po czym poznajemy że to ona ?
starość nareszcie ?
bo chce nam się już nie rzygać
tylko pierdolić to wszystko
nazywając się grzecznie tolerancją
z dużym potencjałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz